Wyrocznia Środka

Strona autorska

Alternatywny panel boczny
Szukaj
  • Wyrocznia Środka
    • Recenzje II tomu
  • Czteropalczaści
    • Recenzje I tomu
  • Świat Dzieci Czystej Krwi
    • Opowiadania z Wielkich Dolin
    • Ludzie
  • Opowiadania
  • Recenzje
  • O mnie
  • Wyrocznia Środka
    • Recenzje II tomu
  • Czteropalczaści
    • Recenzje I tomu
  • Świat Dzieci Czystej Krwi
    • Opowiadania z Wielkich Dolin
    • Ludzie
  • Opowiadania
  • Recenzje
  • O mnie
  • Wyrocznia Środka
    • Recenzje II tomu
  • Czteropalczaści
    • Recenzje I tomu
  • Świat Dzieci Czystej Krwi
    • Opowiadania z Wielkich Dolin
    • Ludzie
  • Opowiadania
  • Recenzje
  • O mnie

Archiwa

  • styczeń 2023 (9)
  • grudzień 2022 (3)
  • listopad 2022 (2)
  • październik 2022 (1)
  • wrzesień 2022 (5)
  • sierpień 2022 (5)
  • lipiec 2022 (2)
  • czerwiec 2022 (4)
  • maj 2022 (2)
  • luty 2022 (3)
  • styczeń 2022 (5)
  • sierpień 2021 (3)
  • lipiec 2021 (1)
  • czerwiec 2021 (4)
  • maj 2021 (2)
  • kwiecień 2021 (2)
  • marzec 2021 (1)
  • luty 2021 (1)
  • październik 2020 (1)
  • wrzesień 2020 (1)
  • lipiec 2020 (3)
  • czerwiec 2020 (4)
  • kwiecień 2020 (2)
  • marzec 2020 (3)
  • luty 2020 (1)
  • styczeń 2020 (6)
  • grudzień 2019 (6)

Kategorie

Najnowsze komentarze

  • Marcin Masłowski - „Dwa końce świata” – śmiać się, czy oburzać?
  • Jakub - „Dwa końce świata” – śmiać się, czy oburzać?
  • Marcin Masłowski - Dyplomacja. Ameryka i reszta świata
  • Martyna - Dyplomacja. Ameryka i reszta świata

Ostatnie wpisy

  • Stalutek, Stach, Stalu, pan Witkowic 30 stycznia 2023
  • Od szwoleżerów po trumnę 29 stycznia 2023
  • „O fortuna Titi!” 23 stycznia 2023
  • Zawiedzione nadzieje, czyli Doktor Żywago 22 stycznia 2023
  • „Zabić drozda” Harper Lee – ciągle aktualna klasyka literatury 15 stycznia 2023
  • Opowiadania z Wielkich Dolin,  Świat Dzieci Czystej Krwi

    Tinta

    Brak komentarzy

    Oto przedstawiam wam, mości lordowie, fragment odnalezionych w zamkowej bibliotece lorda Ganduglii Voze z Tinty Zapisków pierwszej podróży handlowej imć Abeliera z Wyspy Morre, wśród Wysp Południowych, do Chorasanu przeprowadzonej: Dzień dwudziesty czwarty Niewielką barką przeprawiliśmy się z wyspy, na…

    przez Marcin Masłowski 20 grudnia 2019
  • 4comments
  • 81wpisy
  • 0users
  • 0likes
  • 0followers
  • 0subscribers

Kategorie

Najnowsze komentarze

  • Marcin Masłowski - „Dwa końce świata” – śmiać się, czy oburzać?
  • Jakub - „Dwa końce świata” – śmiać się, czy oburzać?
  • Marcin Masłowski - Dyplomacja. Ameryka i reszta świata
  • Martyna - Dyplomacja. Ameryka i reszta świata

Ostatnie wpisy

  • Stalutek, Stach, Stalu, pan Witkowic 30 stycznia 2023
  • Od szwoleżerów po trumnę 29 stycznia 2023
  • „O fortuna Titi!” 23 stycznia 2023
  • Zawiedzione nadzieje, czyli Doktor Żywago 22 stycznia 2023
  • „Zabić drozda” Harper Lee – ciągle aktualna klasyka literatury 15 stycznia 2023

Archiwa

  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • sierpień 2021
  • lipiec 2021
  • czerwiec 2021
  • maj 2021
  • kwiecień 2021
  • marzec 2021
  • luty 2021
  • październik 2020
  • wrzesień 2020
  • lipiec 2020
  • czerwiec 2020
  • kwiecień 2020
  • marzec 2020
  • luty 2020
  • styczeń 2020
  • grudzień 2019

Archiwa

  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • sierpień 2021
  • lipiec 2021
  • czerwiec 2021
  • maj 2021
  • kwiecień 2021
  • marzec 2021
  • luty 2021
  • październik 2020
  • wrzesień 2020
  • lipiec 2020
  • czerwiec 2020
  • kwiecień 2020
  • marzec 2020
  • luty 2020
  • styczeń 2020
  • grudzień 2019

Facebook

Facebook Posts

Marcin Masłowski Autor

21 hours ago

Marcin Masłowski Autor
"Stalutek, Stach, Stalu, pan Witkowic"Urzekająca biografia malarza, krytyka sztuki, pisarza i architekta, który „wymyślił” Zakopane. Dałem się porwać Natalii Budzyńskiej i jej opowieści o Witkiewiczu. Bo była to opowieść barwna jak życie ojca Witkacego, chodź może nie tak kolorowa, jak mi się zdawało, że będzie (co, oczywiście, nie jest zarzutem do Autorki, lecz wynikało z mojej niewiedzy o Stanisławie). Jak to zwykle bywa, to, co pociąga większość w biografiach sławnych, to płomienne miłości i wielkie kłopoty i tychże, w istocie, w przypadku Pana Stanisława nie brakowało. Ale Autorka nie skupia się na plotkowaniu – ukazuje Witkiewicza jako niezwykle spokojnego, żeby nie powiedzieć, statecznego męża (co nie przeszkadzało mu w romansowaniu i kochaniu na zabój), nie goniącego za bogactwem, czasami hipokrytę, ale zawsze walczącego o własne przekonania. Budzyńska nie przemyca własnych poglądów, nie krytykuje, nie gani – obiektywnie opisuje to, co udało jej się ustalić, a tam gdzie pozwala sobie na domysły i przypuszczenia, wprost na nie wskazuje. Nie wystawia laurki Witkiewiczowi, nie stawia go na piedestale, nie klęka przed Jego wielkością – opisuje go natomiast z szacunkiem, stąd też jest to biografia idealna. Dzięki temu „Witkiewicza” czyta się rewelacyjnie, zwłaszcza że Znak zadbał o wypełnione fotografami wydanie, dzięki którym rodzina Witkiewiczów, Helena Modrzejewska i Henio Sienkiewicz, wszyscy ci Gierymscy i Chełmońscy, Dembowscy, poddasza Hotelu Europejskiego w Warszawie, Zakopane wreszcie czy chorwacka Lovrana stają się nam jeszcze bliższe (tak sobie czasami myślę, że chyba każdy, kto miałby styczność chociażby z ułamkiem osób, z jakimi kolegował się imć Witkiewicz, stałby się co najmniej malarzem akwarelowych krajobrazów, a poetą z pewnością).Siłą rzeczy pisząc o Witkiewiczu nie mogła Autorka pominąć Jego jedynego syna. Nieco obawiałem się, sugerując się tytułem książki, że biografia Witkiewicza przeistoczy się w biografię Witkacego. Mimo, że Budzyńska uznaje Stasia Ignaca za twórcę, które przewyższył swym talentem ojca, przywołuje jego losy tylko wówczas, gdy ma to znaczenia dla wyjaśnienia charakteru Witkiewicza, czym umożliwia czytelnikowi jeszcze pełniejszą i kompletną podróż w głąb ojcowskiej duszy. Nie goni za Stasiem, nie szuka. Gdy losy obu Stanisławów się rozchodzą, a kontakt utrzymują wyłącznie listowny, Budzyńska twardo zostaje przy swym bohaterze.Nie pozostaje mi nic innego jak jechać do Zakopanego. W ostateczności do Ameryki, ale tylko w towarzystwie Sienkiewicza i Modrzejewskiej 😉Polecam! ... See MoreSee Less

Photo

View on Facebook
· Share

Share on Facebook Share on Twitter Share on Linked In Share by Email

Marcin Masłowski Autor

2 days ago

Marcin Masłowski Autor
„Skucha” – za PWN (sjp.pwn.pl) «w zabawach dziecięcych: pomyłka, potknięcie powodujące utratę punktów lub dopuszczenie przeciwnika do gry».Można „Skuchę” czytać jako bolesny reportaż o losach bojowników podziemia demokratycznego, tych, którzy walczyli o wolność za czasów Solidarności, a jak już wydawało im się, że ją wywalczyli, to się okazało, że niczego nie wygrali. I można też, co przychodzi mi z trudem, patrzyć na „Skuchę” przez pryzmat dzisiejszych czasów i wtedy to dopiero wychodzi z tego skucha. Bo gdy opadnie wojenny kurz, kiedy walczących dopada rzeczywistość, gdy wracają do domu z okopów, okazuje się, że powojenny odcień szarości jest zbliżony do tego, który starli się wytrzeć, a nawet dojmująco wyblakły. Że jest gorzej, niż było, a przyjaciele rozeszli się w poszukiwaniu nie wiadomo czego.Książka powstawała przez dwadzieścia kilka lat, nie jest zatem wynikiem paru rozmów przy kawie. Jej bohaterowie nie są przedstawiani jako herosi – często w tekst Autora wkrada się drwina, pastisz i czarny humor, konfrontowane nagle z gorzkimi doświadczeniami, intymnymi zwierzeniami i niemalże wchodzeniem w pościel i zaglądaniem pod łóżka (alkoholizm, zmiana płci, choroby psychiczne, uzależnienia wszelakie, zdrady i współpraca ze służbami, nieumiejętność nawiązania poprawnych relacji z dziećmi…). Wykorzystując tytuły rozdziałów książki: od szwoleżerów po trumnę. Opisując dalsze dzieje swych Kolumbów, Bader ukazuje pierwsze lata demokracji i tego, jak na nowo zdefiniowały opisywane przez niego postaci i jak – niestety w większości – wykluczyły ich z niej, przeniosły mentalnie gdzieś na rubieże zapomnienia i morza gorzkich łez.Czyli, reasumując, „Skucha” to reportaż o porażce, potknięciu tych, których mieliśmy stawiać na piedestałach, wzorować się na nich, cenić i szanować. Bader wyznał kiedyś, że fakty traktuje przez palce, kompiluje i je ubarwia. Z pewnością należy o tym pamiętać, ostrożnie przyswajać wykładane treści. Wierzę jednak w to, co sam powiedział o „Skusze”: „ciężar gatunkowy” i ostateczny wydźwięk treści „Skuchy” zaskoczyły go. Mimo wkradającego się do niej niekiedy treściowego chaosu, ale i płynącego z niej ogromnego poczucia beznadziei i klęski, jest ciekawym spojrzeniem na postaci, o których historia nie powinna zapominać. ... See MoreSee Less

Photo

View on Facebook
· Share

Share on Facebook Share on Twitter Share on Linked In Share by Email

Marcin Masłowski Autor

1 week ago

Marcin Masłowski Autor
"O fortuna Titi!"Są na świecie autorki i autorzy książek, którzy czegokolwiek by nie wydali, to i tak przeczytałbym „w ciemno”. Jedną z nich jest Mary Beard (bądź co bądź jest profesorem filologii klasycznej w Newnham College w Cambridge, autorką kilku książek i twórczynią fenomenalnych filmów o starożytności –Wydawnictwo Rebis, które wydało „Dwunastu…”, wprowadziło na książkowy rynek Jej „SPQR: Historia starożytnego Rzymu” i „Pompeje. Życie rzymskiego miasta”), która jak nikt potrafi dzielić się z innymi swą pasją do imperialnego Rzymu.W „Dwunastu cesarzach” Beard – co wyraźnie należy podkreślić – nie zabiera czytelnika, by wraz z nią przeniósł się w czasy Juliusza Cezara i śledził losy jego politycznych następców – aż po Domicjana. To nie jest książka ściśle historyczna, przedstawiająca życie i śmierć każdego z Wielkiej Dwunastki; jedynie w niewielkim zakresie opisuje dzieje cezarów, a w rzeczywistości skupia się na czasach nam współczesnych (powinienem napisać „nowożytnych”). Co zatem jest tematem tej fascynującej wyprawy do świata sztuki? Każdemu z nas znany jest, czy to dzięki obliczom na trwale uwiecznionym w kamieniu, kinowych obrazach lub w pewnej serii komiksów o galijskiej wiosce, wizerunek „typowego” rzymskiego cesarza. Wiąże się to z powtarzalnością przedstawień, różniących się w zasadzie szczegółami wyglądu takimi jak krzywizna nosa, ułożenie kosmyków włosów lub łysina. Bez trudu rozpoznamy „po wyglądzie” Cezara, czytaliśmy o najbardziej pikantnych szczegółach z życia szalonego, niespełnionego poety Nerona, który podpalił Rzym, a być może stojąc przed wielkimi (także w znaczeniu formatu) obrazami ujrzeliśmy roznegliżowane odaliski (nie mylić z rzymskimi obeliskami), oddające się orgiom urządzanym przez bezecnego Tyberiusza. O podbojach (nie tylko miłosnych) Juliusza Cezara i jego zgonie śmiem twierdzić, że wie każdy szanujący się legionista. Tymczasem Beard zaskakuje czytelnika, gdyż pyta: dlaczego właśnie ta dwunastka stała się tak popularna w świecie sztuki? Dlaczego uwieczniano i kopiowano ich wizerunki już w czasach Odrodzenia, gdy „moda” na starożytność dopiero raczkowała? Czy chciano w ten sposób dodać sobie splendoru, odwołać się do potęgi cesarstwa dla osiągnięcia politycznych wpływów? Zastanawia się, co twarze dyktatorów (i łączące się z nimi konotacje) znaczyły kiedyś i co znaczą dzisiaj. Czy mogą wywoływać (prócz poczucia, że obcuje się z pięknem czy „sztuką wysoką”) jeszcze jakąś głębszą, dwuznaczną siłę oddziaływania? Ale zanim Autorka pozwoli czytelnikowi odpowiedzieć sobie na te zagadki, zadaje pytanie fundamentalne, którego – przyznam szczerze – sam sobie nigdy nie zadawałem: skąd w ogóle wiadomo, jak wyglądał Neron, Kaligula, Tytus, August a jak ów najsłynniejszy z nich, Juliusz? Na podstawie jakich archeologicznych dowodów ustalono ponad niebudzący wątpliwości fakt, że ów miał spiczasty nos, tamten wydatną grdykę, a inny jeszcze był otyły i łysawy. I tu właśnie rozpoczyna się prawdziwa ekscytująca podróż: Beard prowadzi czytelnika przez meandry pomyłek i fałszywek, pokazuje błędy w identyfikacjach słynnych dzieł sztuki, a jej konkluzja stawia do pionu: okazuje się bowiem, że mimo tyle lat badań, archeologicznych odkryć, nadal wiemy niewiele, a w zasadzie to nic. „Dwunastu cesarzy” jest bowiem opowieścią o historii odkryć, błędnych identyfikacji dzieł i zmieniających się interpretacji. O tym, jak podobizny rzymskich cesarzy gubiono i odnajdywano, jak mylono jedne z drugimi. To wyprawa w świat bogactwa cesarskich portretów, twórców ich wizerunków oraz tego, jak dowolnie traktowano granicę pomiędzy historyczną prawdą, a potrzebą dostosowania dzieła do współczesności i żądań zamawiającego. Okazuje się, że przedstawienia słynnej dwunastki to nie kwestia kilku toskańskich pałaców czy zamków brytyjskich lordów, gdzie wizerunki cesarzy, zamknięte przed ciekawością i oczyma wścibskich, widniały i na obrazach, paterach ale i na serwisach obiadowych. Książka Mary Beard jest – jak już pisałem – fascynującą wyprawą przez kraje świata – od Ameryki Północnej i pewnego sarkofagu, w którym „NIE POZWOLIŁ się pochować” jeden z amerykańskich prezydentów, przez europejskie gotyckie kościoły, gdzie cesarzy przedstawiano w strojach średniowiecznych, aż po pracownie i dzieła wielkich malarzy przełomów od XV do XIX wieku. „Moda” na cesarzy rosła wraz z zapotrzebowaniem na upiększanie palazzo i zamków, a w nich – sal reprezentacyjnych i balowych. W istocie bez względu na to, gdzie trafimy, czy będzie to pałac hiszpański, angielski czy też włoski, staniemy przed tym samym dylematem identyfikacji: artyści korzystali bowiem z twórczości swych poprzedników, pozwalając sobie na dodanie do wizerunku portretowanego cesarza coś od siebie. Krążymy zatem z Autorką po tych wszystkich wspaniałych miejscach, zaglądamy za blejtramy, wytężamy wzrok, unosimy głowy do góry i – czy to na płótnach, tkaninach i freskach, odnajdujemy znajomych dwanaście twarzy. I okazuje się, że mimo że daty ich powstania (namalowania, wyrzeźbienia, utkania itp.) dzieli nawet setka lat, cesarskie twarze są podobne do siebie, powtarzają przyjęty kiedyś (kiedy?) wzór, kopiowany raz udolnie, raz mniej udanie. Ciągle jednak umyka gdzieś sam początek, geneza tych dzieł, a sprawy nie ułatwia historia niczym z najlepszego kryminału – zaginione obrazy Tycjana, niszczone manuskrypty, błędy przy kopiowaniu, falsyfikaty, podpalenia, celowe zatapiania rzeźb i wojenna pożoga... Beard wielokrotnie podkreśla, że praca nad książką zajęła jej czternaście lat. Przemierzyła kontynenty, badała wszystkie możliwe do zbadania tropy, by dowiedzieć się, w jaki sposób już w starożytności tworzono wizerunki cesarzy. Spróbowała odpowiedzieć na pytanie, czy możemy być pewni, że któreś z licznie zgromadzonych chociażby w Muzeach Watykańskich popiersi cesarzy (uznawanych przez wielu za rzymskie autentyki) rzeczywiście przedstawia któregoś z wielkiej dwunastaki? Czy jest wykutym w marmurze obliczem wykonanym „z natury”, czy też opartym jedynie na wzorcu, a jeśli tak to czyim i jakim? Sporządzonym na czyje polecenie? Skąd mamy pewność, że jedna z rzeźb to Witeliusz czy Wespazjan, a nie na odwrót, skoro popiersia (a tych potrafiło być w latach rządów każdego z cezarów i tysiące sztuk) nie były podpisywane, lub zostały znalezione w miejscach tak odległych od Rzymu, że trudno nawet ustalić, w jaki sposób się tam znalazły? Beard punktuje przypadki, kiedy wątpliwości o datowaniu konkretnej rzeźby sięgały nie kilkudziesięciu lat, lecz – bagatela – całych epok! Co naprawdę zakrawa na udany żart, to konstatacja, że skoro w starożytnym świecie posągi krążyły po imperium z miasta do miasta i dziś nie możemy nic pewnego powiedzieć o uwiecznionym w marmurze wizerunku, to ów ubrany w antyczny strój jegomość przez jednego z badaczy może zostać uznany za cesarza, a przez drugiego za „typowego rzymskiego mężczyznę”. Nie można więc się dziwić, śmieje się Autorka, że nawet w największych z muzeów, rzymskie rzeźby nie tylko zmieniają swe położenie, ale także zmianie ulegają znajdujące się pod nimi określenia imion i profesji. W zależności od aktualnie obowiązującej identyfikacji, są przez pracowników tych przybytków albo chowane w miejsca mało uczęszczane (by ukryć wcześniejszy blamaż) albo wystawiane w główne przejścia, by każdy mógł się przekonać o autentyczności posągu z IV w. p.n.e.Nie chcę opisywać licznych ścieżek, którymi podążyła Autorka, bo podróżowanie z nią to istna przyjemność. „Dwunastu cesarzy” gwarantuje masę zaskoczeń, zwłaszcza że książka została wydana w najlepszy z możliwych sposobów – jest pełna fotografii, dzięki którym możemy podążać wraz z toczącym się śledztwem i upewnić się, czy przedstawiana wersja wydarzeń ma „ręce i nogi”. Beard pisze lekko, ze swadą i żartobliwie. Nie sili się na profesorki ton, nie twierdzi, że ma rację, jest w pełni obiektywna i zawsze to czytelnikowi pozwala podjąć ostateczną decyzję o prawdziwości stawianej przez nią tezy. Nie opiera się na domniemaniach, rzetelnie przytacza fakty jak i bibliografię (tam, oczywiście, gdzie było to możliwe). Załącza wierszowanie podpisy Aegidiusa Sadelera i ustępy ze Swetoniusza, spisane także po łacinie, dzięki którym identyfikowano i tworzono wizerunki postaci, dając możliwość własnej interpretacji tekstu. Dzięki temu staje się „Dwunastu cesarzy” książką idealną nie tylko dla miłośnika starożytnego Rzymu, ale każdego ciekawego świata, wrażliwego na piękno i pragnącego zabawić się w odkrywcę antycznych zagadek czytelnika. Książkę rewelacyjnie przetłumaczył Norbert Radomski. Książkę otrzymałem dzięki portalowi sztukater.pl. ... See MoreSee Less

Photo

View on Facebook
· Share

Share on Facebook Share on Twitter Share on Linked In Share by Email

@marcinmaslowskiautor

Urzekająca biografia malarza, krytyka sztuki, pis Urzekająca biografia malarza, krytyka sztuki, pisarza i architekta, który „wymyślił” Zakopane.

Dałem się porwać Natalii Budzyńskiej i jej opowieści o Witkiewiczu. Bo była to opowieść barwna jak życie ojca Witkacego, chodź może nie tak kolorowa, jak mi się zdawało, że będzie.
Jak to zwykle bywa, to, co pociąga większość w biografiach sławnych, to płomienne miłości i wielkie kłopoty i tychże, w istocie, w przypadku Pana Stanisława nie brakowało.  Autorka ukazuje Wyspiańskiego jako niezwykle spokojnego, żeby nie powiedzieć, statecznego męża (co nie przeszkadzało mu w romansowaniu i kochaniu na zabój), nie goniącego za bogactwem, czasami hipokrytę, ale zawsze walczącego o własne przekonania. Budzyńska nie przemyca własnych poglądów, nie krytykuje, nie gani – obiektywnie opisuje to, co udało jej się ustalić, a tam gdzie pozwala sobie na przypuszczenia, wprost na nie wskazuje. Nie wystawia laurki Wyspiańskiemu, nie stawia go na piedestale, nie klęka przed Jego wielkością – opisuje go natomiast z szacunkiem, stąd też jest to biografia idealna. 

„Witkiewicza” czyta się świetnie, zwłaszcza że Znak zadbał o wypełnione fotografami wydanie, dzięki którym rodzina Wyspiańskich, Helena Modrzejewska i  Henio Sienkiewicz, wszyscy ci Gierymscy i Chełmońscy, Dembowscy, poddasza Hotelu Europejskiego w Warszawie, Zakopane wreszcie czy chorwacka Lovrana stają się nam jeszcze bliższe 
 ...(tak sobie czasami myślę, że chyba każdy, kto miałby styczność chociażby z procentem osób, z jakimi kolegował się imć Wyspiański, stałby się co najmniej malarzem akwarelowych krajobrazów, a poetą z pewnością)...

Nie pozostaje mi nic innego jak jechać do Zakopanego. W ostateczności do Ameryki, ale tylko w towarzystwie Sienkiewicza i Modrzejewskiej 😉

Polecam!

Więcej na moim fb i www.

#witkiewicz #nataliabudzyńska #witkacy #zakopane #modrzejewska #sabała #sienkiewicz #biografia #wydawnictwoznak #recenzjaksiążki #recenzja #booklover #bookstagram #bookstagrampl #książka #lubięczytać #kochamczytać #dobraksiążka #instaksiazka #instabook #czytambolubię #polskibookstagram #książkoholik #bookaddict #bookcollector #bookclub #bookphotography #czytaniejestsuper #czytaniejestfajne
„Skucha” – za PWN (sjp.pwn.pl) «w zabawach „Skucha” – za PWN (sjp.pwn.pl) «w zabawach dziecięcych: pomyłka, potknięcie powodujące utratę punktów lub dopuszczenie przeciwnika do gry».
Można „Skuchę” czytać jako bolesny reportaż o losach bojowników podziemia demokratycznego, tych, którzy walczyli o wolność za czasów Solidarności, a jak już wydawało im się, że ją wywalczyli, to się okazało, że niczego nie wygrali.(...) Bo gdy opadnie wojenny kurz, kiedy walczących dopada rzeczywistość, gdy wracają do domu z okopów, okazuje się, że powojenny odcień szarości jest zbliżony do tego, który starli się wytrzeć, a nawet dojmująco wyblakły. 

Książka powstawała przez dwadzieścia kilka lat, nie jest zatem wynikiem paru rozmów przy kawie. Jej bohaterowie nie są przedstawiani jako herosi – często w tekst Autora wkrada się drwina, pastisz i czarny humor, konfrontowane nagle z gorzkimi doświadczeniami, intymnymi zwierzeniami i niemalże wchodzeniem w pościel i zaglądaniem pod łóżka (alkoholizm, zmiana płci, choroby psychiczne, uzależnienia wszelakie, zdrady i współpraca ze służbami, nieumiejętność nawiązania poprawnych relacji z dziećmi…). Wykorzystując tytuły rozdziałów książki: od szwoleżerów po trumnę.(...) 

Bader wyznał kiedyś, że fakty traktuje przez palce. Wierzę jednak w to, co sam powiedział o „Skusze”: „ciężar gatunkowy” i ostateczny wydźwięk treści „Skuchy” zaskoczyły go. Mimo wkradającego się do niej niekiedy treściowego chaosu, ale i płynącego z niej ogromnego poczucia beznadziei i klęski, jest ciekawym spojrzeniem na postaci, o których historia nie powinna zapominać. 

Więcej na moim fb i www.

#skucha #hugobader #wydawnictwoczarne #reportaż #nonfiction #recenzjaksiążki #recenzja #booklover #bookstagram #bookstagrampl #książka #lubięczytać #kochamczytać #dobraksiążka #takczytam #instaksiazka #instabook #czytambolubię #polskibookstagram #książkoholik #bookaddict #bookcollector #ksiazkanadzis #booknerd #bookclub #bookphotography #czytaniejestsuper #czytaniejestfajne
Każdy ma jakieś swoje NIE MA; nie ma takiej i ta Każdy ma jakieś swoje NIE MA; nie ma takiej i takiego, który nie miałby NIE MA.

NIE MA jest wpisane w życie, jak narodziny i śmierć. 

Może być nim i jest brak wszelaki: widelec, pamięć, zdrowie, dom, ojciec.

W „NIE MA” Mariusza Szczygła jest pozornie dużo tego, co się ma (to tak nieco na przekór, jak druga strona medalu „NIE MA”; celowy, jak sądzę, zabieg, by pokazać stratę). W rzeczywistości to książka o tym, kogo i czego nam brakuje, za kim i za czym tęsknimy, o posiadaniu i braku; pokazana przez pryzmat opisywanych przez Autora historii: ojca, pisarza, sióstr-bliźniaczek, końca świata, rzeźbiarza, pewnej willi i mejla, który doprowadził Autora do podążenia najciemniejszą z dróg. To również o tym, jak dzięki „NIE MA” ktoś poczuł radość, stał się lekki i szczęśliwy. 

Książka gorzko-słodka, piekielnie refleksyjna, bo i szczera. 
Niełatwa.
I znów jest tak, że o ile dobrze czytało się o tych, którzy byli i są gdzieś hen daleko, to im bliżej Autor był siebie, tym bardziej miałem wrażenie, że za bardzo uchylił przed Czytelnikami zamknięte drzwi. Czy reportaż może być tak namacalny, tak dotkliwie realny, że czuć przyspieszony puls jego Twórcy? Słyszeć odgłos spływającej po policzku łzy? 

To książka o NIE MA Mariusza Szczygła. O „mężczyźnie w dojrzałym wieku, który kocha życie, ale każdego dnia myśli o śmierci”. 

#niema #mariuszszczygieł #dowodynaistnienie #reportaż #nonfiction #recenzjaksiążki #recenzja #booklover #bookstagram #bookstagrampl #książka #lubięczytać #kochamczytać #dobraksiążka #takczytam #instaksiazka #instabook #czytambolubię #polskibookstagram #książkoholik #bookaddict #bookcollector #ksiazkanadzis #booknerd #bookclub #bookphotography #czytaniejestsuper #czytaniejestfajne
Są na świecie autorki i autorzy książek, któr Są na świecie autorki i autorzy książek, którzy czegokolwiek by nie wydali, to i tak przeczytałbym „w ciemno”. Jedną z nich jest Mary Beard (...). W „Dwunastu cesarzach” Beard nie zabiera czytelnika, by wraz z nią przeniósł się w czasy Juliusza Cezara i śledził losy jego politycznych następców – aż po Domicjana. To nie jest książka ściśle historyczna, przedstawiająca życie i śmierć każdego z Wielkiej Dwunastki; w rzeczywistości skupia się na czasach nam współczesnych (powinienem napisać „nowożytnych”). 
Każdemu z nas znany jest wizerunek „typowego” rzymskiego cesarza. Bez trudu rozpoznamy „po wyglądzie” Cezara, czytaliśmy o najbardziej pikantnych szczegółach z życia szalonego poety Nerona, a być może stojąc przed wielkimi (także w znaczeniu formatu) obrazami ujrzeliśmy roznegliżowane odaliski (nie mylić z rzymskimi obeliskami), oddające się orgiom urządzanym przez bezecnego Tyberiusza.(...)
Tymczasem Beard zaskakuje czytelnika, gdyż pyta: dlaczego właśnie ta dwunastka stała się tak popularna w świecie sztuki? Dlaczego uwieczniano i kopiowano ich wizerunki już w czasach Odrodzenia? Zastanawia się, co twarze dyktatorów (i łączące się z nimi konotacje) znaczyły kiedyś i co znaczą dzisiaj. Czy mogą wywoływać (prócz poczucia, że obcuje się z pięknem czy „sztuką wysoką”) jeszcze jakąś głębszą, dwuznaczną siłę oddziaływania? (...)
Dwunastu cesarzy” gwarantuje masę zaskoczeń. Staje się książką idealną nie tylko dla miłośnika starożytnego Rzymu, ale każdego ciekawego świata, wrażliwego na piękno i pragnącego zabawić się w odkrywcę antycznych zagadek czytelnika. 

Książkę wspaniale przetłumaczył Norbert Radomski. 

Więcej na moim fb i www.

Książkę otrzymałem dzięki portalowi sztukater.pl. 

#dwunastucesarzy #marybeard #domwydawniczyrebis #recenzjaksiążki #norbertradomski #recenzja #booklover #bookstagram #bookstagrampl #książka #lubięczytać #kochamczytać #dobraksiążka #takczytam #instaksiazka #instabook #czytambolubię #polskibookstagram #książkoholik #bookaddict #bookcollector #ksiazkanadzis #bookclub #bookphotography #czytaniejestsuper #czytaniejestfajne @dom_wydawniczy_rebis
Zmierzyłem się z kultową, przeogromną książk Zmierzyłem się z kultową, przeogromną książką, dzięki której Borys Pasternak otrzymał literackiego Nobla. „Arcydzieło”, pisali, „ponadczasowa powieść o miłości”. I mimo, że bardzo się starałem dać się ponieść rewolucyjno-wojennym czasom, ugrzęzłem w książce jak bohaterowie na dalekiej północy czy wschodzie, sam już nie wiem. 

Wystarczy zerknąć na entuzjastyczne recenzje, aby dowiedzieć się, o czym Pasternak opowiada. A opowiada wybitnie plastycznie. I ja się pod nimi wszystkimi podpisuję, tyle że nie znajduję w książce zaliczanej do klasyki tego „czegoś”. Trójkąt Jurij-Lara i Strielnikow owszem, wydarza się, ale (...)

Miałem wrażenie, jakby Autor nie potrafił oddać niezwykłości uczucia, które połączyło młodych i które, jak wynikało z książki, miało pchać ich w nieznane rejony i w konsekwencji dorowadzić do klęski. (...)

„Doktor...” nie jest typowym love story (stąd nie rozumem, dlaczego usilnie tak się go właśnie „reklamuje”) – to raczej opowieść o okrucieństwie, szaleństwie i sadyzmie wojny oraz niedorzeczności i brutalności rewolucji. O upadku człowieczeństwa i o demonach, które politycy umieją wywołać wśród zwykłych ludzi. To oczywiście również książka o zakłamaniu radzieckiej nowej czerwonej „elity” i o tym, jak rewolucja pożera własne dzieci.

Mimo tego natłok wydarzeń – przeważnie mało istotnych, dziejących się jakby na uboczu głównych wątków historii, połączony z ogromem postaci – również występujących „na chwilę”, tylko by ukazać jaką cechę lub postawę, którą Autor potępia lub chwali – rozmywał, rozrywał spójność powieści, utrudniał mi jej odbiór.

Oj, wynudziłem się, umęczyłem. Jestem rozczarowany. Powiem jedno: uff.

Więcej na moim fb i www.

#doktorżywago #boryspasternak #nobel #wydawnictworebis #recenzjaksiążki #recenzja #booklover #bookstagram #bookstagrampl #książka #książki #lubięczytać #kochamczytać #dobraksiążka #takczytam #instaksiazka #instabook #czytambolubię #polskibookstagram #książkoholik #bookaddict #bookcollector #czytam #ksiazkanadzis #booknerd #bookclub #bookphotography #czytaniejestsuper #czytaniejestfajne
„Zabić drozda” to, co oczywiste, klasyka. Dla „Zabić drozda” to, co oczywiste, klasyka. Dla porządku warto napisać, iż jej autorka, Harper Lee, w 1961 roku otrzymała za nią nagrodę Pulitzera.(...)

Lee prowadzi wiele wątków – począwszy od Jean Louise i Jeremiego, dzieci adwokata Atticusa Fincha, które chadzają do szkoły i fascynują się dziejami tajemniczego domu rodziny Radleyów (ten wątek niekiedy przypomina zupełnie klasyczny horror lub złagodzoną wersję „Psychozy”). Drugi to wątek sądowy. Afroamerykanin Tom Robinson zostaje oskarżony o zgwałcenie białej dziewczyny. Tło i okoliczności tego czynu są doskonale znane czytelnikowi, ale sam proces oskarżonego nie jest kwintesencją powieści – to raczej rasistowskie, małomiasteczkowe nastawienie mieszkańców, którzy „wiedzą swoje” i nie potrafią przyjąć innej wersji wydarzeń, nawet jeśli te szyta są grubymi nićmi, a kłamstwo oczywiste. Książka pokazuje przez to, jak uprzedzenia stają się silniejsze od przywiązania i więzi sąsiedzkich, jak łatwo stygmatyzować kogoś, kto ma inne, sprzeczne z wyznawanymi przez nas, poglądy.(...)

Dzięki tym dwóm nurtom Autorka miała możliwość ukazania niezbyt pochlebnej prawdy o amerykańskim Południu. (...) 
Dzieci, uczone życia przez otwartego na świat tolerancyjnego ojca, otoczone miłością i opieką także przez pracującą w ich domu Afroamerykankę, chłoną i poznają dwa światy, które jedyne co dzieli, to kolor skóry. Ciepło bijące od tych dwóch postaci, ojcowskie poczucie sprawiedliwości (Atticus przedstawiony jest niemal jak nieomylny bóg, bije od niego dostojeństwo i powaga, zaś ukochana Calpurnia zastępuje dzieciakom matkę), ale i walka o godność człowieka, wreszcie człowieczeństwo per se towarzyszą czytelnikowi aż po dość zaskakujące, niemalże krwawe zakończenie.(...)

Książka w tłumaczeniu Macieja Szymańskiego.

#zabićdrozda #harperlee #domwydawniczyrebis #recenzjaksiążki #maciejszymański #recenzja #booklover #bookstagram #bookstagrampl #książka #lubięczytać #kochamczytać #dobraksiążka #takczytam #instaksiazka #instabook #czytambolubię #polskibookstagram #książkoholik #bookaddict #bookcollector #ksiazkanadzis #booknerd #bookclub #bookphotography #czytaniejestsuper #czytaniejestfajne @dom_wydawniczy_rebis
Follow on Instagram

Youtube

Marcin Masłowski Autor

Marcin Masłowski Autor
YouTube Video UCynh2UlKEAlIgW3-wiOxRKA_Aw7mG6WU6b4
"Wyrocznia Środka", drugi po po "Czteropalczastych" tom serii "Dzieci Czystej Krwi"
Zapraszam do obejrzenia zapisu ze spotkania autorskiego z 23 czerwca 2021 roku w przesympatycznej Bibliotece na Złotnie, Rozmawiamy o "Dzieciach Czystej Krwi" - Czteropalczastych i Wyroczni Środka
Drodzy Czytelnicy! Dziś mam dla Was coś specjalnego. Wielkimi krokami zbliża się premiera "Wyroczni środka", drugiego tomu cyklu "Dzieci Czystej Krwi". 
Pierwszy tom: "Czteropalczaści" to mój debiut. Przypomnijcie sobie tę historię, a jeśli nie mieliście jeszcze okazji sięgnąć po moją powieść, to mam nadzieję, że to, co za chwilę obejrzycie, Was do niej przekona.
Subscribe

Archiwa

  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • sierpień 2021
  • lipiec 2021
  • czerwiec 2021
  • maj 2021
  • kwiecień 2021
  • marzec 2021
  • luty 2021
  • październik 2020
  • wrzesień 2020
  • lipiec 2020
  • czerwiec 2020
  • kwiecień 2020
  • marzec 2020
  • luty 2020
  • styczeń 2020
  • grudzień 2019

Kategorie

Komentarze

  • Marcin Masłowski - „Dwa końce świata” – śmiać się, czy oburzać?
  • Jakub - „Dwa końce świata” – śmiać się, czy oburzać?
  • Marcin Masłowski - Dyplomacja. Ameryka i reszta świata
  • Martyna - Dyplomacja. Ameryka i reszta świata

Wpisy

  • Stalutek, Stach, Stalu, pan Witkowic 30 stycznia 2023
  • Od szwoleżerów po trumnę 29 stycznia 2023
  • „O fortuna Titi!” 23 stycznia 2023
  • Zawiedzione nadzieje, czyli Doktor Żywago 22 stycznia 2023
  • „Zabić drozda” Harper Lee – ciągle aktualna klasyka literatury 15 stycznia 2023

[custom-facebook-feed]

  • 4comments
  • 81wpisy
  • 0users
  • 0likes
  • 0followers
  • 0subscribers
Wyrocznia Środka
Bard Motyw przez WP Royal.
Powrót na górę