Recenzje

O chodzeniu i niedocieraniu, czyli jak Azril ku Grobom Ojców podążać zamierzył

„Sen Azrila” Juliana Stryjkowskiego to jedna z części tzw. „trylogii galicyjskiej”, w skład której wchodzą jeszcze dwie jego powieści – „Głosy w ciemności” i „Austeria”.

Stryjkowski prezentuje szczelną, zamkniętą w małomiasteczkowej ciasnocie historię. Pośrodku niej przybysz z zewnątrz, Żyd Azril. Nie jest wiadomo, dlaczego tu wrócił i czego dokładnie szuka. Idzie, bo przyśnił mu się ojciec, który powiedział mu „Idź”. Azril zdaje sobie sprawę ze znaczenia tego słowa, pozornie jedynie błahego, nic nie znaczącego. „Idź” powiedział także Bóg Abrahamowi. Stryjkowski nie daje czytelnikom łatwej odpowiedzi na pytanie, po co bohater krzesać ma w sobie tę siłę, żeby być w ruchu. Sami powinniśmy odgadnąć ten sekret.

Azril powraca po latach do rodzinnego miasta i w postarzałych twarzach rozpoznaje dawnych znajomych, a wraz z nimi pamięć przywołuje jego dawne namiętności. Droga, którą Azril pokonuje, daje mu możliwość spojrzenia i zagłębienia się we własne życie: jest cenionym, dość bogatym przedsiębiorcą. Kiedyś pobożny, szykowany był na uczonego w piśmie, uprawnionego do przepisywania świętych pism, dziś pozostaje wdowcem, ojcem dziewcząt na wydaniu, a z religią ojców mu też już nie po drodze.

Cierpi, bo nie spłodził syna, a jego życiu nie towarzyszy kobieta. Martwi się, bo sądzi, że nie wystarczająco kochał swą żonę i nie potrafił znaleźć w sobie nawet pierwiastka skruchy i żalu po jej odejściu. Pojawia się tu również wątek pozostawienia czegoś, a raczej kogoś, po sobie, męskiego potomka, spadkodawcy i co chyba najistotniejsze dla bohatera – dziedzica jego imienia. Azril, mimo matrymonialnych propozycji, miota się i nie potrafi dokonać wyboru. W jego głowie kołacze się myśl: co, jeśli jego powrót na Groby Ojców w Sądny Dzień ma znaczenie mistyczne? Na cóż mu wtedy troski i przyjemności życia codziennego? Może to szansa, by wrócić do żarliwego wyznawania Najwyższego, by wkroczyć na utarte szlaki tradycji i w ten sposób pojednać się z ojcem. Może tak właśnie Azril powinien interpretować sen?

Podpowiedź do interpretacji „Snu Azrila” daje wstęp pióra Piotra Pazińskiego, który rozterki bohatera proponuje wiązać z tym, że Stryjkowski akcję swej powieści umieścił tuż przed Jom Kipur. Wtedy to właśnie Żydzi odwiedzają groby ojców i wierzą, że poprzedni rok ich życia poddawany jest wnikliwemu badaniu. To czas na przebłaganie Najwyższego, szansa na to, by otrzymać od Niego „kwitek życia na cały przyszły rok”, by zostać zapisanym w Księdze Życia.

Azril pokornie stosuje się do słowa ojca. Idzie przez miasteczko, a czytelnicy wraz nim spotykają iście kolorowy korowód postaci. Wśród nich wyróżnia się złośliwy i ironizujący Ojwedie, który wizję Azrila sprowadza do błahostki, a zachowanie Abrahama, który posłuchał Głosu, wyśmiewa. Przecież „zawarł z nim przymierze i ruszył do jakiejś ziemi, z której go potem kilka razy wypędzano”. Są też poczciwy bałaguła, Lybe i umierający cadyk wraz z tłumem wielbiących go chasydów. Jest też prawdziwy mistrz drugiego planu, Olejnik Mendel, starzec i strażnik żydowskiej mistyki, zupełnie  otępiały  i odrealniony ale pamiętający o jednym – codziennie wstawać po to, by iść ku bożnicy na modlitwę, ale jednocześnie bojący się, że jeśli do niej dotrze, skończy się świat. A zatem kolejny bohater w drodze. Czyżby kolejna możliwość interpretacji słów autora?

„Sen Azrila” nie jest łatwą, przystępną lekturą. Wymaga od czytelników skupienia, poddania się mistyczno-realistycznej wizji Juliana Stryjkowskiego. Za to gdy przełamie się pierwszą barierę, gdy tylko zechce się towarzyszyć Azrilowi w drodze, czeka nas wyprawa w zapomniany świat wiary, gdzie czystość sumienia miała jeszcze znaczenie, a ludzkie losy supłały senne objawienia.

Książkę otrzymałem dzięki portalowi Sztukater.

Total Page Visits: 723 - Today Page Visits: 1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *