-
Niedziele wieczory w suburbiach!
Ten rok to rok cudownych wysypów opowiadań. Kończę go fenomenalnym Johnem Cheeverm i „Wizją świata” w przekładzie Krzysztofa Majera. Najchętniej napisałbym tak: „genialne, czytajcie, słów mi brak”. A napiszę: lukrowane, amerykańskie przedmieścia, ułożone…
-
Szczeliny i rumowiska
Spędziłem z Rumowiskami kilkanaście wieczorów – dużo, powiecie, ale inaczej się nie dało. Płynąłem spokojnym nurtem, zdanie po zdaniu i nawet jeśli natrafiłem na mieliznę (pozostanę w rzecznych metaforach), nie było to bolesne…
-
Sakramencko dobry kryminał
Mówcie, co chcecie ale „Sokół” to – naśladując nowe tłumaczenie – sakramencko dobry kryminał. I ośmielę się stwierdzić, że żadne tam Humphreye i inne Bogarty nie oddadzą nastroju powieści, książki Dashiella Hammeta, która…
-
„Bardziej interesujecie się światem niż świat wami”
„Stramer” przebojem wdarł się. Obsypany został. Wywyższony na szczyty literackich zachwytów. Zasiadam do czytania i sięgam wysoko. Wspinam się, łapię i trochę spadam. Bo to wielka obietnica była – historia tarnowskich Żydów (nigdy…
-
„Sam żeś jesteś deficyt”
Zacznę od początku, czyli jakby trochę od końca: „Co za Piękne Pożegnanie”… bo większość z początków opowiadań Bogdała przewrotnie zawiera w sobie pierwiastek nieistnień, przepadków, niknięć i zatarć. Pierwsze zdania mówią zdumionym czytelnikom…
-
Konie wśród lodu
Trudno pisać o „Kaputt” Malapartego. Bo to reportaż-pułapka, w którą dajemy się wciągnąć, porwać akcji i abstrakcyjnym scenom, stracić zdolność racjonalnej oceny tego, co czytamy po to, by po chwili przystanąć i zapytać…
-
Demon Copperhead – brzmi nieźle
Potężnie zbudowana powieść, w której na głównego bohatera spadają coraz to mocniejsze ciosy i wydawałoby się, że już gorzej być nie może, a tu nagle bum i łubudu! Wszelkie nawiązania do „Davida Copperfielda”…
-
Przedsmak popiołu
Musiało upłynąć trochę czasu, zanim zdecydowałem się napisać kilka słów o Na rozdrożu. Stanąłem bowiem nad książką w niezdecydowanym rozkroku ocenno-opiniodawczym (powieść leży na okiennym parapecie – zwizualizujcie sobie tę „metaforę”…). Rodzina Hildebrandtów…