Opowiadania z Wielkich Dolin,  Świat Dzieci Czystej Krwi

Młynki

Z fragmentu Pochwały władców sprawiedliwych, ręką bogobojnego Savarry z Tinty spisanej:

„A to, żeby teraz do zamku przejść i opisać jego wielkość, wpierw o rodzie, który postawić go zachciał, napisać wypada.

Na początek zatem, kiedy słońce młode jeszcze było, Harald, zwany później Pierwszym, za żonę pojął dziewkę, której imię w dziejach i zamkowych biblijotekach zaginęło. Stąd się dwóch synów wzięło – Sirgut Starszy i Sigyurd Młodszy, który brata przeżył. On trzydzieści sześć wiosen panował, wiele dzieci miał, ale wszystkie to dziewki były, zatem na syna czekał i to przez wiosen dwadzieścia siedem. Gdy żona jego, Złotką zwana, syna mu narodziła, Hardenuta, Sigyurd Jedynemu swój ród zawierzył.

Wówczas, w siedemnastej wiośnie panowania jego, najazdy z północy następowały, pod wodzą Rodharda Mocnego, co długo trwały. Osada Sigyurda wiele razy płonęła, wał ziemny zatem usypał, belami zaostrzonymi go nadział i fosę kopać zaczął, by wrogów powstrzymać. Sześć wiosen bez skutku wroga odpierał, aż ludy z zakola Alkmeny się sprzymierzyły i wspólnie Rodharda Krewkiego siódmej wiosny odparły, jeńców pobrały, a potem okupu zażądały za głowę wodza, którego ścięto o świcie dnia trzeciego po przegranej bitwie.

Syn zwycięskiego lorda, Hardenut Mściwy, ojca w jego dziele pobił po dwakroć. Wprawdzie żonę pierwszą stracił, bo ta na rzężenie u młodu pomarła, jak czternaście wiosen miała, lecz druga trzech synów mu dała, z których dwóch starości dożyło. Książę, co wiosen dwadzieścia siedem żył, kamień sprowadził spod Quobad i fundamenty zamku stawiać na półwyspie kazał. A że o handel rzeczny z Kamienną Wyspą się procesować zaczął, wróg jego statki wielokroć palił i cenny ładunek topił. Toteż pamiętliwy Hardenut, co potem od słynnego jego najazdu przydomek mu przydali, na wyprawę ruszył, co szesnastu rycerzy jeno liczyła. Dostał się na wyspę, gdzie stary Knut w swych wieżach siedział i mu Hardenut spichrze trzy spalił, sześcioro wnucząt porwał, a potem kaucyję za ich zwrot taką dostał, że przez sześć przyszłych wiosen bez myta handlować mógł z Aktajonem. Bez ran i strat z wyprawy wrócił, za co ludzie na tarczy go dzień cały nosili i ogień wielki rozpalili, ucztę przy tym wyprawiając.

Młynki za Hardenuta Mściwego od strony Kamiennej Wysdoy widziane
Młynki za Hardenuta Mściwego od strony Kamiennej Wyspy widziane

Hardenut podatki począł nakładać, za co wsie skupywał, a co więksiejsi prostaczkowie sami w hołd mu się oddawali. On im ziemie przyznawał, ale dziesięciny dalej pobierał, więc ściany zamku stawiać zaczął. Jednak nogę skręcił, co podczas inspekcji mu się poślizgła, diablica weń się wdała, to i zmarł po dwunastu dniach w mękach.

Synów jego dwóch początkowo kłócić się o schedę chciało, ale matka jeszcze ich przytomna była, to jednego do Aktajonu wysłała na strażnika wieży, a drugiego, starszego, na ojca rodu przyuczała. O pierwszym, co się jeno Harden Mały zwał i niczym w swym życiu się nie wsławił, pisać tu nie wypada, a pergaminu też szkoda marnować. O bracie jego, Hardenwnucie, warto za to wspomnieć. On to mury wokół zamku stawiać zaczął. Na budowie się jednak nie znał i wielu budowniczych zdolnych odprawiał, co mu matka za złe miała, bo w komnatach przeciągi panowały, a syn z tym robić nic nie zamierzał. Stąd też, gdy szczęśliwe zszedł był i do Jedynego trafił, córka jego wraz z matką i babką budową się zajęły.

I znów kroniki zamkowe milczą, jakie ich godności były, bo o niewiastach, jak wiadomo, pamiętać nie trza, bo kłótliwe są i mądrości rzadko od nich przyswoić można. Ja sam, by nikt obłudy mi nie zarzucił, listy przewozowe, co w biblijotece zamku pochowane były, odczytałem. Stąd wiem, że żona Hardenwuta to Magnora była, zaś córka ich to Minna. Oddać tej ostatniej wypada, że sprawunki ogarniała i budowę dobrze prowadziła. Tu jeno wskażę, że w Tuchańskiej Księdze Kupieckiej imć Gotfryda Pękatego przez sześć wiosen spisywanej imię Minny Płowej się pojawia jako posłusznej służebnicy Aktajonu i oddanej rodowi Eylavanderów. Targi z nimi prowadziła, uczciwie i po kupiecku, głównie rybami, ptactwem wodnym wszelakim a i zbożem, za co posłuchanie wśród swoich też miała. Ona to właśnie siedem młynów pobudowała, w tym trzy na stróżce, co do Alkmeny przy osadzie wpadała, stąd potem nazwa zamku się wzięła.

Jako że ród wygasnąć mógł, wobec braku pana na książęcym stolcu, Minnę za syna lorda sokolego Oswalda III, Oswalda IV z Lionel, wydano. Od tej pory najlepsze wiosny dla Młynków nastąpiły. Wpierw napisać wypada, że Oswald z Minną zamek do końca wybudowali, nie bacząc na wygląd jego, lecz na przysposobienie do obrony. Urządzili go skromnie i dziećmi się zajęli, bo frasunków żadnych innych mieć nie mieli.

Zamek od strony Alkmeny, za czasów Oswalda IV i Minny Płowej obrysowany

Czworo się narodziło, trzech zmarło od razu, a czwarty, gdy szesnaście wiosen miał. Zdążył jednak bękarta zmajstrować Olennie, siostrzenicy lorda Tarwena, co wtedy z nią w Aktajonie bawił, a do Młynków na jarmark po drodze do Miasta na Wyspie zawitał. Gdy wieść się wydała, Minna, co natenczas sześćdziesiątej ósmej wiosny dożywała, wraz z Tarwenem śluby nakazali młodym złożyć i tym Harald lordowskie imię dostał.

Olenna, po śmierci męża, syna wychowała na pijanicę i rozpustnika, gdyż wolała do Aktajonu jeździć i tam z damami dworu przebywać, a nie syna niańczyć. Ten więc bękartów tylko miał sześcioro, dwoje jedynie starości dożyło i niczym, ku radości Jedynego, się nie wsławiło. Trzech prawowitych synów, co mu ich żona Białą Różą zwana, narodziła, w bitwie pod Camelle z Góralami padło, kolejny do Rocevaux trafił na stanowisko wysokie, zaś ostatni, najmłodszy, po krótkiej wędrówce na południe, do macierzy wrócił i lordowskie obowiązki wykonywać zaczął. Harald II, bo takie imię mu dano, tym się wsławił jedynie, że oprzeć atakom Górali się już nie zdołał, a ci rozpanoszyli się jak myszy w stodole przed zimą. Mimo, że rycerstwo miał pod sobą, sił żadnych zebrać nie potrafił. Zginął w jednej z nieistotnych potyczek, więc syn jego, co siedem wiosen miał, na lordowskim stolcu zasiadł. Za jego rządów, co to sześćdziesiąt dwie wiosny trwały, związki bliskie z Aktajonem się utrwaliły i Harden II Potulny lennikiem Miasta na Wyspie się stał. Dzięki temu znów Górali z zakola wypędzono i spokój na wiosen wiele tu się pojawił.

Potem wojna z Książętami Południa straszna nastąpiła, co przez Młynki przewaliła się jak wzburzona fala, ale jej historia dobrze w Południowej Wielkiej Wojnie przez Alberta z Fontobre opisana została, więc tobie, czytelniku, ją zbadać zalecam, sam pisać tego tutaj nie zamierzam.

Młynki, jako i zamek i mieścina, ostały się mimo wszystko i ciosów zbytnio nie otrzymały. Jak to w wojnie tej bywało, stare rody w pień wycięto, zatem ostatni potomek Haralda Pierwszego zginął gdzieś na wzgórzach na wschodzie od Treved, co Hardenem III był zwany, a na dodatek Ostatnim.

W dzisiejszych dniach Młynkami ród lordowski włada. Z Rocevaux się wywodzi, stary jest i zasłużony dla ziem swoich. Zwie się on Richarvais, od lorda Richarva Walecznego. Wspominam tu jedynie, że panowie jego bramę drugą na brzegu fosy zbudowali, most z porządnych dębów postawili i wieżami mur zamku wzmocnili.

A same Młynki, to jest zamek, znów tak wygląda: cztery wieże ma, cienkie choć wysokie, ze schodami kręconymi i dachami spiczastymi każda. Główna sala wysoka, z belkami grubymi, ośmioma kamiennymi kolumnami w dodatku podparta, co swe głowy ze zwierzami i rybami mają. Palenisko tam wielkie, ciepło na pół zamku daje. Okna duże, szklone grubo, największe tylko tu, gdzie indziej wąskie i Jedynemu dzięki za to, bo inaczej zimą wszyscy by pomarli z chłodu i zimna znacznego, co od rzeki lezie. Dwadzieścia osiem komnat ma, część jest dużych, a inne sale, ku zaskoczeniu, małe są. Siedem kominków w nich razem wzięto, podłogi drewnianymi deskami kryte, jeno w wielkiej sali posadzka z kamienia. Kuchnia z trzema paleniskami i marmurową sadzawką na rzeczne ryby. Piwnice niskie, płytkie, bo woda wysoko podchodzi i je zbyt często zalewa. Wina piwnicze niedobre, pleśnią posmakowane, unikać wypada. Spożywać tylko sprowadzone chociażby z Tuchan, za to wodne stworzenia w przeciwieństwie, jak najbardziej należycie przygotowane i godne smakowania, bo w nich najwyraźniej lordostwo się do dziś lubuje.

Zamek murami otoczony. Mury wysokie, mocne i grube. Jaskółki osadzone, wieże niewielkie, ale dla łuczników idealnie przyrządzone. Gród niski, głównie drewniany, rynek maleńki, kamieniczki dwupiętrowe tylko. Fosa głęboka i wartka, co ciekawostką dla mnie jest, bo ją podobno z Alkmeną tajemniczo pod ziemią podpięto, że śmiało ciecz przepływa i wrogów tym odstrasza. Potworzyły w kanale nie stwierdziłem, a lud mi też ani o wodjanojach ni o utopcach nie bajał, a i bajdami nie straszył. Osada przed Młynkami równie niewielka. Ludzie ubodzy, lecz dumni, swarliwi jak wszędzie.

Karczmy cztery, U wieży szczególnie polecam omijać, trunków nie spożywać ani tamtejszego perkeltu, jeśli ci życie miłe. Oberżysty nie drażnić, złoto dobrze przed nim pochować. Cechy zorganizowane, towar dobry, choć sukno, meble i kowalskie narzędzia lepiej w sąsiednich miastach nabywać.”

Wyjątek ze Zbioru kart sródrzecza Alkmeny, przez trzeciego skjala Lionel, w dwudziestej wiośnie lOdBV panowania, na jego rozkaz własnoręcznie odmalowany

Total Page Visits: 1992 - Today Page Visits: 3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *