Recenzje

Jak pan mecenas ze stworami sobie radził…

O „Powierniku” Franciszka M. Piątkowskiego i o bogactwie wykreowanego przez niego świata napisano już tak wiele i tak dobrze, że dodatkowa recenzja niczego nie zmieni. A że jestem słowny i samemu Autorowi i to w cztery oczy, obiecałem, że napiszę zjadliwą tyradę, tako też czynię.

Adwokat, młody, piękny i… bogaty, (tak, najwidoczniej adwokaci to dobry materiał na męża), a jednocześnie o przedobrym sercu, nienagannej sylwetce i poczuciu humoru (zatem bardzo podobny do Autora), dowiaduje się, że jest wybrańcem Bogów. Ale nie tam jakichś pierwszych lepszych, azteckich, sumeryjskich czy egipskich, lecz zupełnie naszych, swojskich – słowiańskich. Zostaje padawanem przesympatycznego pana Rokickiego, w domu którego, przy kompocie i placku ze śliwkami, odkrywa magiczny świat bogów, stworów i demonów. A później jest już tylko lepiej…

Kiepska to opowieść, kiedy nie ma w niej miłości a w „Powierniku” to ona właśnie napędza działania głównego bohatera: dla swej ukochanej Marek gotowy jest przekroczyć bramy do innego świata i stawić czoła najstraszliwszym potworom. A przy okazji dać przedsmak kontynuacji książki i godziwego, w pełni zasłużonego zarobku dla Autora.

Druga część książki to typowa powieść drogi. I tu Autor daje z siebie wszystko – zasypuje Czytelnika przygodami, a przede wszystkim zmusza bohatera do biegania i pływania (jakby dodał rower, wyszedłby triathlon, i tu by mnie Piątkowski miał). Co w świecie „Powiernika” najlepsze to właśnie to, co wszystkie misie lubią najbardziej: stwory. Och, na samą myśl o nich dostaje gęsiej skórki. A bo to wiadomo, skąd pan Piątkowski wiedział, jak wyglądają?

I już, i tyle, bo więcej pisać nie warto. „Powiernika” łyknąłem, połknąłem i co tam jeszcze można zrobić z taką książką. Wciąga toto pieruńsko, a jak jest napisane! Lekko i sprawnie, z rogami i przytupem. A w połączeniu z wyraziście stworzonymi postaciami (głównego bohatera nie da się nie lubić, a jego narzeczonej mu nie chcieć podkraść), to miałem wrażenie, że od „Powiernika” bije jakaś poświata, magicznie naelektryzowana łuna, oddech Świętowita, coś jak światło dobra (a może dlatego, że mam książkę z dedykacją?)…

Podsumowując, „Powiernik” to świetnie skomponowana i napisana historia o strachach i odwadze, sile miłości i przyjaźni. Trochę też o kobietach i ubożęciach (muszę zapytać Autora, jak znaleźć własnego, najlepiej podobnego do powieściowej Miłej), ćmukach, cherlakach i bałwanach. Kapitalne skrojone, dobrze przyprawione i świetnie podane. Na szczęście w omawianym przypadku jest tego więcej, więc czeka mnie kontynuacja przygody z panem mecenasem.

Absolutnie polecam!👍

Total Page Visits: 1807 - Today Page Visits: 3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *